1/5 Katarzyna G. 2 years ago on Google
(Translated
by
Google)
I
give
one
star
but
basically
zero
stars
could
do.
Grandma
somehow
managed
to
get
out
of
the
covid
ward.
The
staff
working
there
lack
the
basic
principles
of
culture,
let
alone
empathy
and
ordinary
human
kindness.
People
who
do
not
walk
and
cannot
cope
with
basic
daily
activities,
unfortunately,
are
doomed
only
to
themselves.
I
understand
that
working
with
the
sick
and
suffering
in
a
hospital
is
not
the
easiest
thing
to
do,
but
it
is
a
conscious
decision,
despite
the
many
difficulties
associated
with
this
profession.
This
is
not
an
ordinary
full-time
job,
but
a
service.
Nurses'
remarks
that
they
will
not
pick
up
a
sick
object
that
has
fallen
to
the
floor
are
out
of
place
because
they
are
not
"servants".
Moreover,
calling
older
people
"old
cows"
proves
the
lack
of
professionalism
of
the
people
working
there.
People
who
walk
are
forced
to
lie
down
constantly.
It
is
not
possible
to
go
to
the
toilet,
although
the
patient
would
be
able
to
walk
on
his
own
feet.
Instead,
pampers
are
put
on,
and
if
the
sick
person
is
lucky,
they
will
be
changed
once
a
day.
It
should
be
emphasized
that
the
hardships
associated
with
work
and
the
risk
of
one's
own
health
in
covid
wards
are
adequately
compensated
for
by
employees.
Perhaps
all
this
salary
is
futile
when
it
comes
to
motivating
me
to
carry
out
my
duties.
People
on
the
covid
ward
actually
suffer
a
lot,
according
to
the
media.
However,
by
no
means
covid
disease.
My
87-year-old
grandmother
was
there
by
accident
because
of
pneumonia
(no
one
in
the
family
was
ill
and
my
grandmother,
due
to
her
age,
did
not
go
anywhere).
She
did
not
infect
us
with
covid
also
after
returning
from
the
hospital.
Patients
in
covid
wards
suffer
from
all
this
paranoia,
isolation,
disrespect
and
care
from
the
staff.
(Original)
Daję
jedną
gwiazdkę
ale
w
zasadzie
przydałoby
się
zero
gwiazdek.
Babci
jakimś
cudem
udało
się
wydostać
z
oddziału
covidowego.
Personelowi
pracującemu
tam
brakuje
podstawowych
zasad
kultury
nie
mówiąc
już
o
empatii
i
zwykłej
ludzkiej
życzliwości.
Osoby
nie
chodzące,
nie
radzące
sobie
z
podstawowymi
codziennymi
czynnościami
niestety
są
skazane
wyłącznie
na
samych
siebie.
Rozumiem,
iż
praca
z
chorymi,
cierpiącymi
w
szpitalu
nie
należy
do
najłatwiejszych,
jednak
jest
to
decyzja
podejmowana
świadomie,
pomimo
wielu
trudności
jakie
wiążą
się
z
tym
zawodem.
Nie
jest
to
zwyczajna
praca
na
etat,
lecz
służba.
Nie
na
miejscu
są
uwagi
pielęgniarek,
że
nie
podniosą
przedmiotu
chorego
który
upadł
na
podłogę
gdyż
nie
są
„służącymi”.
Mało
tego,
nazywanie
starszych
osób
„starymi
krowami”
świadczy
o
braku
profesjonalności
osob
tam
pracujących.
Osoby
chodzące
zmuszane
są
do
nieustannego
leżenia.
Nie
ma
możliwości
zaprowadzenia
do
toalety,
mimo
tego
ze
chory
byłby
w
stanie
pójść
na
własnych
nogach.
Zamiast
tego
zakładany
jest
pampers,
który
jesli
chory
ma
szczęście
to
zostanie
zmieniony
raz
na
dzień.
Należy
podkreślić,
że
trud
związany
z
pracą
oraz
narażenie
własnego
zdrowia
na
oddziałach
covidowych
jest
odpowiednio
finansowo
wynagdzany
pracownikom.
Być
może
całe
to
wynagrodzenie
jest
jałowe
jesli
chodzi
o
motywacje
do
wykonywania
swoich
obowiązków.
Ludzie
leżący
na
oddziale
covidowym
jak
podają
media
faktycznie
bardzo
cierpią.
Jednak
bynajmniej
nie
przez
chorobę
covid.
Moja
87
letnia
babcia
znalazła
się
tam
przypadkiem
z
powodu
zapalenia
płuc
(nikt
z
rodziny
nie
chorował
a
babcia
ze
względu
na
wiek
nigdzie
nie
wychodziła).
Nie
zaraziła
nas
covidem
również
po
powrocie
ze
szpitala.
Chorzy
na
oddziałach
covidowych
cierpią
od
tej
całej
paranoi,
izolacji,
braku
szacunku
i
opieki
ze
strony
personelu.
17 people found this review helpful 👍